|
MARK KNOPFLER : KRAKÓW 2019 |
|
Disc One (68:24)
Disc Two (59:32)
Label : MarkKnopfler.com Venue : Tauron Arena Kraków, Kraków, Poland Recording Date : July 10, 2019 Quality : Soundboard recording (A+) Review : Another professionally recorded show of Mark Knopfler and his band, live in Krakow. Recommended. Concert Review (Rock Area) : A lovestruck Romeo sings the streets a serenade. Laying everybody low with a love song that he made. Finds the streetlight, steps out of the shade. Says something like: „You and me, babe, how about it?” To byl piaty utwór w setliscie podczas tego chlodnego, lipcowego wieczoru… „Romeo and Juliet” – jedna z perel w przebogatej skarbnicy Marka Knopflera. I jedna z pieciu wycieczek w kraine Dire Straits. Tylko, czy moze az pieciu? Cóz, dla mnie tylko, bo pewnie nawet gdyby zagral jeszcze drugie tyle utworów z dyskografii DS – i tak pozostalby niedosyt… Z drugiej strony – na plakatach wyraznie bylo napisane „An Evening With Mark Knopfler And Band”, wiec nie ma sensu czepiac sie braku tego, czy tamtego klasyka z repertuaru slynnej grupy. Muzyk przyjechal do nas w ramach tournée promujacego wydany w listopadzie ubieglego roku album „Down The Road Wherever”, ale utwory z tego krazka bynajmniej nie zdominowaly setlisty krakowskiego koncertu. Bohaterowi wieczoru towarzyszyl na scenie dziesiecioosobowy zespól. Imponujaca byla nie tylko liczebnosc skladu. Wrazenie robily równiez bieglosc i wszechstronnosc muzyków, którzy nawet z ekspresu do kawy i pudelka od zapalek potrafiliby wydobyc muzyke – jak obrazowo stwierdzil Knopfler podczas przedstawiania swoich „towarzyszy broni” (btw: „Brothers in Arms” tez zabraklo w rozpisce). To byl koncert, w którym glówna role odgrywala Muzyka, wspomagana dosyc skromna, ale obslugiwana przez fachowców, oprawa swietlna. Zadnych dekoracji, dymów i innych bajerów. Czas wyraznie odcisnal pietno na Marku Knopflerze, który porusza sie z trudem, czesc koncertu zagral na siedzaco. Ale jego gitarowe popisy brzmialy wspaniale… Równiez wokalnie bylo bez zarzutu. Punktualnie o 20.00 panowie ruszyli z przytupem skocznym, folkowym „Why Aye Man” – utworem, otwierajacym plyte „The Ragpicker’s Dream” sprzed siedemnastu lat. Pieknie wybrzmiala trzecia w kolejnosci ballada „Sailing To California”, po której Knopfler po raz pierwszy siegnal po utwór wiadomego zespolu, a byl nim „Once Upon A Time In The West”… Taneczne, latynoskie klimaty „Pocztówek z Paragwaju” poderwaly publicznosc z krzeselek, ustawionych na plycie Tauron Areny. Ludzie podbiegli pod scene, za nic majac sektory oraz rzedy i bawili sie tam do konca koncertu. Podstawowy set zwienczyl „Speedway at Nazareth”, zagrany bardziej rockowo niz plytowy oryginal. Bisy rozpoczely sie od trzesienia Ziemi – „Money For Nothing”, przyjety z ogromnym aplauzem. Dla kontrastu – balladowy „Piper To The End”. Podziekowania, uklony, machanie do publicznosci, która nie zamierzala dawac za wygrana. Krótka narada na scenie i „Going Home” – sliczny temat z filmu „Local Hero”. Po nim zapalily sie swiatla w Tauron Arenie… Dwie godziny z minutami. Wykonawczo – bylo swietnie. Setlista – pozostal lekki niedosyt. Ale zdecydowanie warto bylo spedzic ten wieczór z Markiem Knopflerem i jego znakomitym zespolem… |